sobota, 12 września 2015

Jeszcze trochę zielona ale już jesień

Jesień u mnie w warsztacie zawitała niespodziewanie razem z pięknym kaboszonem pirytu. Użyłam koralików Toho w trzech ciekawych kolorach:
- gold lustered fern
- higher metallic frosted carnival
- higher metallic iris olivine
Dołączyłam również Toho Bugle hybrid luster opaque gold/smoky topaz oraz Miyuki Delica metallic bronze. Tył podszyłam brązowym super suede. Niestety zdjęć jest niewiele z prostej przyczyny - piryt ma lustrzaną powierzchnię, na której odbijałam się razem z aparatem ;-)






niedziela, 6 września 2015

Deep blue sea

Ostatnio zakupione przeze mnie labradoryty to prawdziwie "światowe" kamienie. Żeby znaleźć się u mnie na biurku przebyły drogę z Madagaskaru przez Indie aż do Anglii. W linii prostej prawie 15 tysięcy kilometrów! Jako pierwszy na warsztat wzięłam największy z nich, wyróżniający się przepiękną niebieską iryzacją z lekko zielonkawą poświatą. Nie chciałam przytłoczyć urody labradorytu więc zdecydowałam oprawić go dość prosto w Toho nickel z małym dodatkiem pokrewnego kamieniowi koloru. Dzieła dopełniła koralikowa falbanka. Myślę, że całość prezentuje się całkiem przyzwoicie. 
Labradoryty zdecydowanie zdobyły pierwsze miejsce w rankingu moich ulubionych kamieni. Ich niezwykła kolorystyka z każdym spojrzeniem zachwyca mnie bardziej :-)












sobota, 4 kwietnia 2015

Radosnej Wielkanocy!

Wielkanoc to czas otuchy i nadziei. 
Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i drugiego człowieka. 
Życzę Wam, aby Święta Wielkanocne przyniosły radość 
oraz wzajemną życzliwość. 
By stały się źródłem wzmacniania ducha. 
Niech Zmartwychwstanie, które niesie odrodzenie, napełni Was pokojem i wiarą, niech da siłę w pokonywaniu trudności i pozwoli z ufnością 
patrzeć w przyszłość.


piątek, 27 marca 2015

Deep blue forest

Dzisiaj szybciutko przedstawię dwa urocze wisiorki, wykonane metodą "na leniucha". Metoda polega na zrobieniu czegoś małego, prostego i szybkiego, kiedy nie ma ochoty na większy projekt, a potrzeba drobiazgu, który ucieszy oko i zajmie na chwilę ręce :-)
Wykorzystałam koraliki Toho w rozmiarze 11/o. Złoty wisiorek to oczywiście pfg starlight, natomiast zielony to (licząc od dołu): transparent frosted olivine, transparent rainbow olivine, inside color rainbow light jonquil mint lined oraz inside color rainbow topaz opaque emerald lined. Generalnie odcienie zieleni, ale nazwy mają pierwszorzędne :-)

















Inspirację kolorystyczną zostawiłam na sam koniec. Niestety nie wiem czyje jest to zdjęcie, znalazłam je w czeluściach Internetu:




wtorek, 24 lutego 2015

Zaległości, że aż wsyd...

Wsyd, bo na tak długo to chyba jeszcze nigdy o blogu nie zapomniałam... W zasadzie też nie bardzo miałam co pokazywać, głównie ze względu na brak czasu i weny... Wena pomału wraca, coś tam zaczynam dłubać, ale gdzieś po drodze chyba zgubiłam zapał. Mam czasem wrażenie, że po prostu nie mam co pokazywać, czym się Wam pochwalić, bo przecież tyle osób tworzy tymi samymi technikami piękniejszą biżuterię. Ale nie ma co "smutać", obiecałam że do bloga wrócę i pokażę chociaż jedną dłubankę ;-)
Podobne kolczyki widziałam u jubilera, oczywiście w nieco innej formie, bo całe były z pereł, swoją drogą - przecudnych. Wykorzystałam kryształki i perły Swarovski oraz srebrne elementy. Kolczyki są długie i "wyjściowe" i zostają w mojej szkatułce. Teraz tylko trzeba poczekać na okazję do założenia.


A tutaj te "inne" dłubanki czyli tym razem nie biżuteria, a... decoupage :-) Metodę ozdabiania poznałam na warsztatach około dwa lata temu... Spodobało mi się, ale jakoś nie mogłam się zebrać w sobie i zrobić czegoś porządnego. Widocznie musiałam "dojrzeć" i ponownie odkryć decoupage teraz :-) Wiem, że pudełka może szałowe nie są, ale coś jest w powiedzeniu "pierwsze śliwki - robaczywki". Szkatułkę i chustecznik zrobiłam dla siebie. Szkatułkę, bo już zabrakło mi miejsca na kolczyki, a chustecznik - bo nie lubię fabrycznych, tekturowych opakować, które krzyczą "mam katar!". Myślę, że mając ładnie ozdobiony chustecznik to nawet chorować można z klasą ;-)





Jakby ktoś był zainteresowany to ozdabiałam papierem ryżowym Kalit.


czwartek, 30 października 2014

Mrugam sobie szafirowym oczkiem

Praca, którą dzisiaj prezentuję przeleżała cztery miesiące w oczekiwaniu na wykończenie. Dziwnie opornie szło mi obszywanie rivoli, potem jakoś nie mogłam się zebrać żeby zszyć elementy razem. Aż pewnej nocy usiadłam, wzięłam się w garść i do rana skończyłam. Zostało tylko dorobienie zapięcia. Koniecznie chciałam zrobić takie koralikowe, podumałam chwilę, pokombinowałam, no i mam :-) W drodze jeszcze są kolczyki i bransoletka do kompletu. Mam nadzieję, że szycie zajmie mi mniej niż kolejne cztery miesiące ;-)
Niestety, zakup welurowego ekspozytora to był jednak błąd. A dlaczego? Widać na zdjęciach ;-)




Poniższe bransoletki wykonałam we współpracy ze sklepem Korallo. Drewniane ubrane są w sutasz i koraliki, a mam zamiar wykorzystać je jeszcze do ozdabiania metodą decoupage. Za to baza metalowa, o której zaletach pisałam już wcześniej, ma tutaj jeszcze jeden plus - cenę ;-)




środa, 25 czerwca 2014

Moje szczęście waży dzisiaj kilogram!

Takie niespodzianki jakie ostatnio mnie spotykają, mogę dostawać codziennie! W poprzednim poście pisałam, że zgłosiłam pracę na konkurs "Biżuteria z Toho" organizowany przez sklep Korallo. Szczerze mówiąc nie liczyłam na wiele, bo do konkursu stanęło dużo wspaniałych prac. No i jakby nie patrzeć, był to pierwszy konkurs, na który zdecydowałam się zgłosić. Kiedy przeczytałam wyniki nie mogłam uwierzyć w ogrom swojego szczęścia - jury zdecydowało wyróżnić mój sekretnik przyznając główną nagrodę! Czyste szaleństwo! Pierwszy konkurs i od razu wygrana ;-) Nie powiem, ale zmotywowało mnie to niesamowicie do dalszego tworzenia. Bo w końcu nie po to dłubię w koralikach i prowadzę bloga, żeby moje prace leżały w szufladzie ;-)
Na zakończenie tego "chwalipięctwa" przedstawię nagrody, a są mega fantastyczne - kilogram koralików Toho, młynek do nawlekania i dyplom ;-) Koraliki już zdążyłam obejrzeć kilka razy - jest tam wiele kolorów, na których zakup bym się nie zdecydowała widząc je na ekranie komputera, a na żywo okazały się tak fantastyczne, że chcę ich więcej ;-) Młynek też już przetestowałam - zdecydowanie będzie jednym z najczęściej używanych przeze mnie narzędzi :-)




Obiecuję, że kolejny post będzie z nowościami biżuteryjnymi. Na warsztacie mam ich sztuk trzy i nie mogę się zdecydować, które skończyć jako pierwsze ;-)

piątek, 30 maja 2014

Serce z niespodzianką

Ze wszystkich biżuteryjnych kształtów serce było moim najmniej ulubionym. Przynajmniej do tej pory. A zaczęło się od niewinnego pytania czy miałabym możliwość zrobienia otwieranego serca ze zdjęciem wewnątrz, czyli w skrócie - sekretnika. Widziałam sporo różnych wzorów metalowych sekretników, ale koralikowych jeszcze nigdzie nie spotkałam. W książce Diane Fiztgerald jest co prawda jeden ale pięciokątny i dość spory, a ja potrzebowałam czegoś innego. Zaczęłam intensywnie myśleć jakby tu temat po swojemu "ugryźć". Najpierw zrobiłam koralikowe serce, a potem to już poszło z górki. Oprócz koralików Toho wykorzystałam niewielki kaboszon agatu blue lace. Sekretnik zamyka się po spodniej stronie na kulkę z pętelką, a jego wymiary to 4x4cm. Już mam kolejny pomysł, jak nieco "podrasować" serducho, ale to przy następnej okazji :-)

Sekretnik bierze udział w konkursie Korallo "Biżuteria z TOHO". Jeśli spodobała Ci się moja praca, wystarczy polubić profil Korallo na facebooku i zagłosować tutaj: konkurs
Konkurencja jest duża, a niektóre prace tak piękne, że zbierałam zęby z podłogi :-)





poniedziałek, 26 maja 2014

DNA w mega skali

Od momentu kiedy zobaczyłam instrukcję wykonania kolczyków w kształcie podwójnej helisy DNA, nie mogłam już spać spokojnie - tak swędziały mnie palce ;-) Uspokoiły się dopiero kiedy wzięłam w ręce igłę i wyplotłam fragment DNA z 12 par zasad azotowych. Tutaj sekwencja jest przypadkowa, z zachowaniem zasady komplementarności - należy pamiętać, że zawsze adenina łączy się z tyminą a guanina z cytozyną. Oczywiście można wypleść również faktycznie istniejącą sekwencję.
Dla zainteresowanych instrukcja tutaj: gwenbeads
Kolczyki z 12 par zasad mają około 7,5cm długości razem z biglem.

Zapraszam też do posta Cubic RAW dla opornych gdzie znajdziecie zaktualizowany link do ściegu :-)







sobota, 24 maja 2014

W krainie śniegu i lodu

W ostatnich dniach przyleciała do mnie paczuszka od Beadaholique. Oprócz koralików zamówiłam też kanałowę bazę Nunn do wykonania bransoletki. Widziałam takie bazy u kilku osób i postanowiłam też podjąć ten temat. Wyplotłam prosty wzór z koralików Miyuki Delica 11/o lined crystal blue luster i metallic galvanized silver, ściegiem peyote na 6 koralików. Tym razem odstawiłam żyłkę i użyłam nici Nymo. Co mogę powiedzieć o samej bazie? Na pewno to, że ma obłędną cenę 7,65£ za sztukę (baza o szerokości 8mm). Można dostać też szeroką bazę 23,6mm za 14,75£... W każdym razie wygląda na solidnie zrobioną, trzyma się sztywno i nie wygina. Brzegi bazy zakrywają około połowę koralika. Plecionkę można zainstalować bez użycia kleju i nie będzie wypadać. Wiadomo - jeśli robi się jakiś wzór, trzeba uważać aby dopasować koniec do początku. Nie ukrywam, że mam ochotę na wypróbowanie baz w innych kolorach - oprócz posrebrzanych dostępne są pozłacane oraz pokryte miedzią.. Niestety cena póki co skutecznie mnie odstrasza....



Ostatnio oglądałam bajkę "Frozen" i jakoś "niechcący" dopasowałam kolory do stroju Elsy ;-)

źródło: http://uk.eonline.com/

piątek, 9 maja 2014

Temari Beads - ikosaedr

Oto moje pierwsze starcie z instrukcjami Diane Fitzgerald - dwudziestościan foremny, czyli ikosaedr. Składa się z 20 trójkątów równobocznych, ma około 2,5cm średnicy i jest pusty w środku. Dla utrzymania kształtu wypełniłam go wewnątrz folią. Wykonanie takiej "kuli - nie kuli" okazało się całkiem proste. A wszystko przez to, że na urodziny zamówiłam sobie trzy książki o beadingu. Od kilku dni siedzę, czytam i nie mogę się napatrzeć na przepiękne projekty. Na dobrą sprawę to nie wiedziałam co mam ochotę na początek wypróbować. Za dużo szczęścia na raz ;-) Książki oczywiście zajęły honorowe miejsce na stoliku przy łóżku, tak abym mogła w każdej chwili do nich sięgnąć :-)






środa, 7 maja 2014

Krople mięty

Dwie przecudnej urody łezki hemimorfitu również przeleżały swoje w pudełku. Pamiętam, że kupiłam je jakoś w sierpniu rok temu... Trochę bałam się szyć z nich kolczyki, bo wydawało mi się, że wyjdą strasznie ciężkie - kamienie mają rozmiar 25x18mm. Wreszcie się odważyłam i uszyłam długie na 8cm stworki. Dodałam jeszcze po kulce jadeitu i koraliki pfg aluminium zarówno matowe jak i błyszczące. Dzisiaj kolczyki przeszły test bojowy podczas całodziennej wycieczki do Cambridge i dzielnie trzymały się w uszach. I co najważniejsze - uszy żyją, mają się dobrze i w ogóle nie bolą :-) Mało tego, okazało się, że kolczyki pasują mi do większości ubrań w szafie, więc zestaw kolorystyczny jest jak najbardziej trafiony. Tylko moje ręce trochę wyszły z wprawy w szyciu... Trzeba to będzie naprawić! :-)



wtorek, 6 maja 2014

Oliwkowe maluszki

Kryształki, kupione ho, ho, ho... temu, musiały odleżeć "swoje" aby wreszcie wskoczyć w koralikową oprawkę. Kolory może nieco jesienne, ale wyjątkowo zgodne z pierwotnym założeniem ;-) Za to w następnym poście wiosna (a może już nawet lato?) przyjdzie pełną parą :-)




sobota, 26 kwietnia 2014

Gdyby smocze jaja były okrągłe

Gdyby smocze jaja były okrągłe to może przypominałyby chociaż trochę moją superduową kulkę :-) Kula z koralików w kolorze green celsian pleciona metodą prób i błędów, dlatego wyszła większa niż planowałam. Jeszcze nie idealna ale z następnymi już pójdzie lepiej, bo wiem co i gdzie poprawić.



Drugi bohater dzisiejszego posta to lariat długości 110cm zakończony plecionymi kulkami. Koraliki black diamond najwyraźniej mnie prześladują ;-) Lariat powstawał z przerwami od lutego, za to kulki zajęły mi jeden krótki wieczór. A całość wygląda tak:








wtorek, 22 kwietnia 2014

Niebiesko, lekko i zwiewnie

Umyśliłam sobie kolczyki - mega długie (17cm bez bigla) ale lekkie jak piórko. Na słoneczną letnią pogodę - idealne. I na tyle duże, że nie potrzeba już nic więcej :-) Kolczyki wykonałam z kupionych jakiś czas temu niebieskich piór i elementów w stylu antycznym, a końce łańcuszków dociążyłam kremowymi perłami Swarovskiego aby ładnie wisiały w uszach i nie fruwały za mocno. Zdjęcie dzisiaj skromnie - jedno ;-) Jeśli nadarzy się okazja to pokażę jak prezentują się w uszach.